Upił łyk
piwa z kufla, po czym rozejrzał się dookoła. Znajdował się w dość obskurnej
karczmie w której od pięciu lat, które minęły od straszliwego wydarzenia w
obozie bandytów, regularnie przepijał cudem zarobione pieniądze. Nie była ona
wielka. Deski z których zrobione były ściany wyglądały na bardzo stare, a przy
podłodze obficie pokrywał się grzyb. Mimo to, ludzie często odwiedzali to
miejsce. Była to jedyna taka speluna w okolicy, przez co nie przeszkadzał nawet
fakt, iż karczmarz sprzedawał po zawyżonych cenach piwo rozrobione z wodą. Wewnątrz
było dość spokojnie, a walki były w niej niezwykle rzadkie.
Pewnie jest
tu tak spokojnie, bo tym piwem nie da się nawet porządnie urżnąć- Powiedział
cicho pod nosem Fabar- Jeszcze jedna kolejka!- Zawołał do właściciela speluny.
Chwilę!-
Odpowiedział groźnie karczmarz- Mam ważniejszych gości od takiego starego
moczymordy jak Ty!
Ten wstał
powoli i podszedł do niego. Spojrzał na niego groźnym wzrokiem- Powiedz to
jeszcze raz, a podpalę Ci ten lokal. Jasne?- Wypowiadając ostatnie słowa, uśmiechnął
się sztucznie w kierunku karczmarza, na co on spojrzał na niego z nieukrywanym
zdenerwowaniem. Wziął od Fabara kufel i nalewał do niego powoli piwo, po czym
niemalże niezauważalnym ruchem wsypał do niego zawartość małej fiolki. Fabar
nawet nie drgnął. Udał, że niczego nie widział. Rzucił na stół kilka monet, po
czym szybko przeskoczył do karczmarza i chwycił go za szczękę w ten sposób, aby
ten nie mógł zamknąć ust. Począł wlewać mu do ust piwo zmieszane z owym nieznanym specyfikiem. Przeciwnik krztusił
się, ale wypił duszkiem całą zawartość kufla. Fabar odepchnął go na podłogę
wywołując przy tym niezły huk, lecz wszystkie osoby będące w budynku tylko
spojrzały w ich stronę, po czym odwróciły wzrok w innym kierunku ponownie
zagłębiając się w rozmowę z kompanami. Karczmarz nadal leżał skulony w koncie,
a Fabar pilnował, aby ten nie wstał. Chciał sprawdzić co tamten dosypał mu do
piwa. Jeżeli miało go to zabić, to zabije inną osobę. Po kwadransie, karczmarz
już spał.
-Po co mu
to było…- Zastanowił się Fabar- Co on chciał tym osiągnąć…
Fabar
podszedł do barku i wyjął zeń kufel, po czym napełnił go piwem.
-Choć tyle
korzyści z ciebie…- Powiedział pod nosem, a następnie wypił całą zawartość kufla-
To już dziewiąty kufel, a nadal nic nie czuję… Przydało by się coś mocniejszego.
Oparł się o
barek i ponownie rozejrzał się po wnętrzu speluny. Teraz były tu zaledwie
cztery osoby. Dwie z nich rozmawiały ze sobą zaciekle, używając przy okazji
niewybrednych słów. Kolejna osoba spała spokojnie na jednym z dalszych stołów.
Ostatnia osoba nosiła kaptur, którym zasłoniła całą swoją twarz. Sprawiał on
wrażenie dość tajemniczego, a Fabarowi wydał się dziwnie znajomy. Nagle
usłyszał szmer za plecami. Odwrócił się i dostał potężny cios w skroń. Upadł
ogłuszony na ziemię. Ledwo dawał radę rozróżniać obiekty znajdujące się przed
nim. Zobaczył karczmarza krzyczącego coś do części budynku w której znajdowały
się stoły. Fabar błyskawicznie zadał przeciwnikowi silny cios prosto w mięśnie
podudzia, po czym uderzył do łokciem w brzuch. Ten był na tyle zaskoczony, że
zdołał zareagować jedynie zgięciem się na cios w brzuch. Następnie Fabar
uderzył do łokciem w kark. Tamten padł na ziemię i leżał tam nie ryzykując
najmniejszego ruchu, gdyż nie chciał już dłużej walczyć. Fabar splunął na
niego. Nagle poczuł silne szarpnięcie za swe ramię. Odwrócił się i ujrzał twarz
człowieka który wcześniej skrywał ją pod kapturem. Wszystkie złe wspomnienia wróciły
do niego ze zdwojoną siłą.
-Witaj
Fabarze- Powiedział elf- Ile to już minęło? Pięć lat?